Strony

18.04.2017

Od La Vidy do Shere Khana (S) - ,,Ślady"

Wszyscy wytężali wszystkie swoje siły. To znaczy Shere Khan, Raphael i oczywiście ja. Vika jedynie się nie miotała, a zbytnim wysiłkiem to nie było. W końcu nogi Raphaela stanęły na suchej ziemi, więc w wyciąganie mnie było włożone więcej siły. Kiedy i moje nogi dotknęły podłoża Vika migiem znalazła się na ziemi. W tedy Raphael puścił mój ogon, a nieprzygotowany Shere Khan runął na ziemie. Kasztan szybko pobiegł do swojej partnerki. Przy okazji walnął mnie zadem i poleciałam na przywódcę. Oczywiście Raphael nie zrobił tego specjalnie. Po prostu ta jego Vika tak zamieszała mu w głowie, że kiedy pędząc do niej wpadłby w przepaść, tak by był zajęty myśleniem o partnerce, że nie zauważyłby, że spada. W końcu wróciliśmy do stada.
-Tylko jak teraz przejść do jaskini?-zapytał Sherte Khan.
-Niedaleko widziałam suchy pas ziemi. Jedyne co by się mogło stać to wdepnięcie od czasu do czasu w jakąś kałużę. Moglibyśmy przejść tamtędy-podsunęłam.-Tylko trzeba uważać, bo jest wąsko.
-A więc prowadź.
Podkłusowałam do bagna. Od razu dostrzegłam tamtą ścieżkę, więc kłusem wbiegłam na nią. Przekłusowałam na drugą stronę bez najmniejszego problemu. Dopiero wtedy reszta stada ruszyła za mną, nadal trochę przestraszona tym co spotkało Vikę. Pobiegłam do jaskini i przystanęłam. Po chwili podbiegł do mnie Shere Khan. Na ziemi widniały ślady kopyt zrobione najwyżej dzień temu. Na zewnątrz było tylko błoto spowodowane ulewą, a wszelkie ślady zatarte.
-Tu były całkiem niedawno jakieś konie. Całe stado-powiedziałam do ogiera.
Doszła do nas reszta stada. Robiło się już ciemno więc zarządzono postój na całą noc. Dopiero wtedy usłyszałam głos Shere Khana.
< Shere Khan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!