Strony

19.03.2017

Od La Vidy do Shere Khana (S) - "Nadzieja na lepsze życie"

Biegłam spokojnym kłusem poprzez Mongolskie stepy. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Na horyzoncie widać było tylko rzadkie trawy. Musiałam się pospieszyć, aby noc nie zastała mnie na otwartym terenie. Po godzinie wędrówki zmrok zapadł prawie całkowity, a nie zobaczyłam nawet pojedynczego drzewa. Wreszcie gdy noc nastała już zupełna zobaczyłam rosnące ściśle obok siebie drzewa tworzące coś w rodzaju ściany. Między drzewami były niewielkie prześwity więc wnioskowałam że znajduje się polana. Obeszłam drzewa i dostrzegłam nie za dużą szparę przez którą mogłam się dostać do środka. Zobaczyłam tam stado koni. Postanowiłam czuwać, aby zapytać o kilka rzeczy, bo na razie wszyscy spali. Nagle zobaczyłam jakiegoś ogiera wchodzącego na polanę. Szybko do niego podeszłam.
- Kim jesteś?- zapytałam starając się być pewną siebie.
- Mam na imię Shere Khan, a ty?- odparł koń.
Zdołałam dostrzec jedynie jego masywną budowę. Cała sylwetka konia była niezwykle ciemna więc domyślałam się że jest kary.
-Jestem La Vida- odparłam po chwili milczenia.
Zapadła jeszcze dłuższa cisza. Pomyślałam, że jeśli nadarza się okazja warto spróbować dołączyć do stada.
-Kto jest tu władcą? - spytałam.
< Shere Khan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!