Strony

26.03.2017

Od Amarilis do Calipso (F) - ,,Nowy rozdział"

Pierwsze podmuchy wiosennego wiatru spowijały mnie gdy galopem biegłam przed siebie. Niespokojne powarkiwania wilków powoli ucichały, a i ja sama stawałam się coraz bardziej zmęczona. Czułam jak powoli cała energia wycieka z mojego ciała, a nogi wbrew mojej woli podnoszą się coraz niżej. Jednak cała obolała i zmęczona nadal postawiała kroki, a sprawiający nieprzyjemne dreszcze strach pchał ją w dalszą drogę. Powoli zapadał zmierzch, a księżyc wschodził na niebo. Błoto, które pojawiło się po ostatniej ulewie przyczepiało się do mojej sierści, co sprawiało nieprzyjemne wrażenie. Nagle stanęłam dęba gdy usłyszałam wycie wilków z oddali. Wygrali. Zniszczyli moje stado, mojego przyjaciela... i kogoś więcej. W moich brązowych oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać mi po pysku. Ponownie się rozpędziłam zapominając o bólu. Nagle zobaczyłam stromy stok, a bagna powstałe pode mną sprawiły, że się poślizgnęłam i poleciałam wprost na przepaść, uderzając głowę w ziemię.
Ciemność.
***
Otworzyłam oczy, gdy słońce powoli wychylało się zza drzew. Cienie zmniejszały się z każdą minutą podczas gdy ja rozglądałam się na około. Pierwsze co zauważyłam to ślady wilków w miejscu gdzie jeszcze wczoraj stałam. Najwyraźniej mnie nie zauważyły gdy leżałam w błocie. Zamknęłam oczy chcąc zniknąć, przestać żyć. To wszystko było nie tak. Powinno być inaczej, kawałki układanki zniknęły od tak i został tylko ból. Wstałam ociężale, chociaż po zemdleniu czułam siły. Siły do marszu, nowego życia. Zaczęłam iść na wschód i kolejne kilka tygodni spędziłam na monotonnym marszu przerywanym na małe drzemki. Byłam wychudzona i z łatwością można było policzyć wszystkie moje żebra, bo na jedzenie nie znajdowałam za dużo czasu. Chciałam znaleźć bezpieczne miejsce, w którym odpocznę i... Nie wiem co wtedy będę mogła robić. Moje życie straciło wartościowy sens. Nagle ni stąd ni zowąd przede mną pojawiły się ślady kopyt. Rżnęłam cicho i przyśpieszyłam nieco. Zapachy koni wyostrzyły się, aż dostrzegłam sylwetkę na tle księżyca. Podeszłam do niej i mruknęłam nieufnie:
-Kim jesteś? - Spytałam bez żadnych wyraźnych emocji na pysku.

<Calipso?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!